|
Imiona. Herbert, ja, cisza.
Union Chocolate. |
Przy wbijaniu gwoździ role są podzielone
jest tylko zbyt wielu kalekich cieślów o nazbyt intymnych dłoniach
przecież akt powinien być krótki i zdecydowany tymczasem zanim rozkwitnie durowy akord czują woń traw drżenie mięśni i prorocze sny przeszywają ekstazę neuronów
uścisk rozmywa się
to jest moment buntu
potem nastaje stary porządek
nikt nie myśli o tragedii Atlasa o stateczności posłuszeństwa i granicy tego co wyświęcone
gwóźdź wbija się na kolana by stawał się doskonały jak bezduszne równanie Newtona
trzeba dobrze poznać chłód stali i ciepły upór dębowych desek
drewno tłumi echo nie ma odwetu
dlatego wielcy gną się pod ciężarem upokorzenia
Dziś Wielki Piątek, a to pierwszy wiersz, który przeczytałam wyciągając go spośród wielu oczekujących w Poczekalni. Wpisuje się tematycznie w czas, który przeżywamy. Obrazy bardzo wymowne, ale mam pytanie - czy porwany, pionowy zapis ma oddawać stukot młota w drewno krzyża? Miejscami to aż przeszkadza, np. tu:
Przy wbijaniu gwoździ role są podzielone Po raz kolejny znajduję na początku Twojego wiersza pewien obraz będący pewnie metaforą, ale i pewną abstrakcją. Bo gdzież może być podział ról przy wbijaniu gwoździ? Poza tym i zaimkiem zwrotnym, który wyłapała Beata, ja nie będę się czepiał. Dla mnie ciekawy pomysł na wiersz jako przedstawienie. W pierwszych sześciu strofach odnajduję też płaszczyznę erotyczną.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfisis2.htw.pl
|
|