ďťż

No, kiedy ona w końcu pójdzie i da mi się spakować, moczy mnie i moczy tymi gąbkami, a z "gównem się nie biłam".
- Co wy mnie tak bez przerwy myjecie?
Głupie wszystkie te pielęgniarki. W łóżku mnie myją, jakbym nie mogła sama w łazience.
- Bo pani Basia troszkę się przemoczyła, pampersika nie trzeba było zdejmować i zawołać siostrę, jak się chciało do toalety.
Idiotkę ze mnie robią. Jakbym chciała, to bym poszła, bez proszenia.
- A teraz jeszcze zostaniemy w łóżeczku i za chwilkę na wózeczek posadzimy i zawieziemy na stołówkę, na śniadanko.
- Sama pójdę - odpowiedziałam. Mówią do mnie jak do dziecka. Chciałam w końcu się dobrze spakować. A zaraz potem pójdę na przystanek i skoczę autobusem do Janucic. Do przystanku trzy kilometry, żeby mnie tylko te małpy nie dogoniły. Na śniadanko! Sama sobie zjedz!
Poszły, to i ja idę.
- Jezus, Maria! Pani Basiu, co pani zrobiła! - Pielęgniarki podniosły mnie z podłogi i znowu położyły do łóżka - Człowiek ledwie się odwrócił i już!
- No co zrobiłam? Przewróciłam, to z pośpiechu, ale nic się przecież nie stało.
- Pani się nie przewróciła , tylko spadła z łóżka - darła się na mnie ta mała pinda, aż jej grdyka podskakiwała - Pani nie ma nóg, tyle razy to mówiłyśmy. Trzeba było zadzwonić i pojechałaby pani wózkiem dokąd by chciała.
- Hi, hi...Oszalały czy co? Ja nie mam nóg? To jak bym poszła na przystanek. Ich trzeba leczyć.
- Znów spadła pani z łóżka, kiedyś się nam kobieto zabijesz!
Jak się ich słucha, to od razu wiadomo, że tu jakieś wariatkowo. Ja nie mam nóg?! Mam przecież, czuję i muszę się jak najprędzej stąd wynieść. Nikt mnie nie zatrzyma, tam czekają na mnie małe, głodne dzieciaczki.
- Pani Basiu - znów mi coś tłumaczyła, nie chce mi się słuchać tych bzdur - pani Basiu, ma pani dzwoneczek, o tu jest, proszę nacisnąć i zaraz przylecimy, jak zechce pani wyjść, dobrze? Pomożemy pani. Rozumiemy się? - i założyła na łóżko barierkę.
- Rozumiem - a co będę do głupiej mówić. To pakuję, co mam: szampon, gąbkę, sztućce w woreczku, krem i grzebień. Szybko wszystko do koszyczka. Aha, portfel jeszcze, tylko że pusty. To nic, złapię kierowcy kurkę, to znajomy...
Jak się otwiera tę barierkę, do licha, z tej i z tamtej, ale jak równocześnie? Zaraz,zaraz - trzeba by jeszcze głowę umyć na drogę i się uczesać przecież. Szampon, już nalałam, teraz spłukać. Ale wody skąd. No to muszę jednak iść do łazienki. Barierka nie dała się otworzyć, to przejdę górą. Przejdę jakoś...ale wysoko jak w wieżowcu, he, he... To skaczemy.
- Siostro! Siostro, szybko! - Teodozja stoi nade mną i wrzeszczy.
- Czego się drzesz, głupia. Nie widzisz, że czekam na autobus. Daj spokój z tymi siostrami.
- Siostro krew! Baśka znów spadła! - Wrzeszczała na cały korytarz.
- Mówię ci, uspokój się, zaraz dojadę do domu i sobie bandaż założę. Nie wołaj, bo znów przylecą i na mnie nakrzyczą.
Ale nie, zabrały mnie na wózku do ambulatorium i zrobiły na łokciu kuku, nawet nie nakrzyczały, tylko Henia powiedziała - Pani Basiu, tak prosiłam, żeby używać w razie potrzeby dzwoneczka.
- Ale autobus by mi uciekł, siostro.
- A gdyby nawet, gdzie sie pani wybierała, bez śniadanka? Dobrze, to dziś pojedziemy na spacerek wózeczkiem, tak? Może nawet na przystanek.
- Dobrze - powiedziałam, he, he, ale swoje wiem. Czepiają się człowieka, a ja co im winna. Znów chcą mnie wykantować. Najpierw mi spłukały nad brodzikiem włosy, i dobrze, ale potem przypięły pasami do wózka. Co za podłość! A moje dzieciaczki tam same i głodne. Nie wiadomo, czy jest chleb...
-Nie, ja tego nie wytrzymam - Siostro! Nie mam nóg?! A gdzie są? Proszę mnie w tej chwili stąd wypuścić. Gestapo!!!


Aniu, te Twoje Karczowiska, wciągają jak nie wiem co, a każda historia aż prosi sie aby ją doczytać do końca.
Przeczytałam wszystkie fragmenty... jednym tchem... Warte pokazania wielu...
ok, Eloi, to lecimy...ostrzegać mnie proszę, gdy obniżę lot, i tak w ogóle o wszystkich błędach, merytorycznie też


Jak tego nie wyślesz do jakiegoś porządnego wydawnictwa, to się bardzo rozczaruję...
Peanna - tak sobie zaglądam i spoglądam. Jeszcze wiele nie czytałam, ale Karczowiska zatrzymały. Bardzo prawdziwe. Wartko się czyta. Potrzebuję czasu na resztę.
Pozdrawiam :)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl


  •  

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

       
     
      Karczowiska (fragment 5)
    Union Chocolate.