|
Schody do nieba
Union Chocolate. |
Najpiękniejsze schody jakie widziałem Kamienne lecz ciepłe... Tęczowe kwiaty rosły na nich Biorąc życie od słońca i oceanu Który srebrzał pod nimi...
Schodami do nieba Szły zastępy Aniołów z Gołębicą na czele Tą, którą wypuścił Noe gdy płynął Arką Biorąc nadzieję od słońca i oceanu Który srebrzał pod nią...
Z tym chórem szedłem ja... Schodami do Boga... Było mi zimno, czułem strach i samotność Chociaż z chórem Aniołów Chociaż po ciepłej trawie stąpałem Byłem sam, patrząc na słońce i ocean Który srebrzał na horyzoncie...
To było to samo słońce, ten sam ocean Które stworzył Bóg i nadał im ciepło Na które patrzył Noe i widział w nich nadzieję... Teraz ja patrzyłem i nie widziałem nic...
Prócz samotności mojej
nie kupuję... przyznam, że ze 'schodów do nieba' wolę zdecydowanie te w wykonaniu Led Zeppelin...
a tak na serio to zbyt wiele: - słów - powtórzeń - oczywistości
no i ta pointa...
pozdrawiam
...i te wielokropki
Wiecie co? Mój styl pisania był podobny, gdy zaczynałam w wieku 13 lat.
Ja zaczęłam w wieku 18 lat, a to jest mój pierwszy tekst. Nad wielokropkami ciągle pracuję, niestety niektórzy mają to chyba wrodzone (co nie znaczy, że nie da się tego wyleczyć ). Co do Led Zeppelin... Wiersz pisałam słuchając ich utworu. Liczę na wytykanie konkretnych wad (ostatnia wypowiedź mi nie pomaga raczej, jeśli to ironia, po co? ). Pozdrawiam i dziękuję za komentarze
Milko, to nie ironia z mojej strony. Po prostu przypomniałaś mi te dawne czasy, do których mam sentyment. Jeśli będziesz dużo czytać i pisać to znajdziesz swój styl. Wydaje mi się, że każdy zaczyna podobnie. Kwestia w tym, w którą stronę później podąży. Ty jesteś na Fatamorganie, a to bardzo dobry znak. Nie zniechęcaj się. Poczytaj innych. I próbuj dalej.
Pozdrawiam
Najpiękniejsze schody jakie widziałem Kamienne lecz ciepłe... Tęczowe kwiaty rosły na nich Biorąc życie od słońca i oceanu Który srebrzał pod nimi...
Schodami do nieba Szły zastępy Aniołów z Gołębicą/dlaczego z dużej litery?/ na czele Tą, którą wypuścił Noe gdy płynął Arką/niepotrzebne dopowiedzenie/ Biorąc nadzieję od słońca i oceanu Który srebrzał pod nią...
Z tym chórem szedłem ja... Schodami do Boga... Było mi zimno, czułem strach i samotność Chociaż z chórem Aniołów Chociaż po ciepłej trawie stąpałem Byłem sam, patrząc na słońce i ocean Który srebrzał na horyzoncie...
To było to samo słońce, ten sam ocean Które stworzył Bóg i nadał im ciepło Na które patrzył Noe i widział w nich nadzieję... Teraz ja patrzyłem i nie widziałem nic... /*/
Prócz samotności mojej /ojojoj koturnowość/
To zaznaczone na grubo już na dzień dobry prosi o wyrzucenie. * -nie widzę celowości tej strofy. Chociaż wiem co chciałaś w niej zaznaczyć. Może warto było by to zmienić i spożytkować powtórzenia słowa schody i w tym przypadku dodać donikąd, a w każdej strofie schodzić ze słowem schody wers niżej (chociaż to nie zmieni dosłowności tekstu). Spróbuj poskracać pomyśleć, może niedopowiedzieć to innymi słowy.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfisis2.htw.pl
|
|