ďťż

na wzgórzu Montmartre jesteśmy tacy sami
wspomnienia wciąż żyją
ukryte między revues na pchlim targu

stare uliczki patrzą na siebie portretami
pola lawendy zakwitają od pędzli
w zimowe południe

kafejka przygarnia zziębnięte ptaki
akordeonista kończy grać
vos santé!
wychylając wytrawne do dna

randez-vous w międzyczasie
kiedy alkohol rozgrzewa krew
za parę franków kupimy jeszcze marzenia
ta zima nie będzie ostatnia


Fajny tekst ale ja bym go tak przeczytał

na wzgórzu Montmartre
wspomnienia wciąż żyją
miedzy revues na pchlim targu

stare uliczki patrzą portretami
pola lawendy zakwitają
w zimowe południe

kafejka przygarnia zziębnięte ptaki
akordeonista kończy grać
vos santé!
wychylając wytrawne do dna

randez-vous w chwili zawieszone
alkohol rozgrzewa krew
za parę franków kupimy marzenia
ta zima nie będzie ostatnią

troszkę uszczuplony, jak myślisz?
myślę, że wersja Olka jest dużo lepsza. Uszczuplona i nieprzegadana. Tylko

*między

I w drugiej strofie jednak dodałabym fragment od pędzli - to akurat się ładnie komponuje. Tym bardziej, że malarstwo we Francji jest bardzo ważne i charakterystyczne. W ogóle II strofę czytam tak:

stare uliczki patrzą portretami
w zimowe popołudnia
od pędzli zakwitają pola lawendy

I usunęłabym inwersję


randez-vous w chwili zawieszone (po prostu, zawieszone w chwili)

jeśli przyjmiesz naszą propozycję będę na duże tak. W oryginale wiersz jest przegadany, a w takiej wersji jaką zaproponował Olek nic nie traci. Pozdrawiam
Popieram oba powyższe Tak czy tak fajnie wyszło, ale te małe zmiany tylko poprawią ogólne wrażenie.


doceniam wysiłek, jaki podjęliście, są to raczej zmiany kosmetyczne - skromnym zdaniem a mogą zmienić klimat wiersza... Francuzi uwielbiają rozmowę
proponuję inną zmianę: randez-vous w międzyczasie, co będzie znaczyć zwyczajnie spotkanie w międzyczasie (może to było tylko krótkie spotkanie, na które znaleźli czas, ale które zostawiło ślad...?)
alouette, daj sobie powiedzieć, poprawki są konieczne, wszyscy mają rację- nie ma czegoś takiego jak międzyczas
ojjj, ja na przykład w międzyczasie wyskakuję po zakupy
na zakupy wyskakujesz w czasie między czymś tam...ale to jest czas, to w środku, a nie między nim...
Dlatego, ze względu na nadużycie, mówi się: w tak zwanym międzyczasie
E tam, wielka mi sprawa, nie przejmuj się.
ja jednak ten międzyczas bym usunęła, chociażby ze względu na podwójne między.
A klimatu nic nie zmienia - jako czytelnik czuję identycznie obie wersje. Ale literacko oryginał jest gorszy. A ten wers:


mała kafejka na rogu przygarnia zziębnięte ptaki
jest totalnie przegadany i źle się go czyta. Daj sobie powiedzieć, my nie chcemy źle.
Czepię się. Śmiem twierdzić, że międzyczas ma prawo do istnienia. W tym wierszu nie ma o tym mowy, ale nie znaczy to, że nie może istnieć taka kategoria.

mojość
chcenie
międzyczas, itp.

Międzyczas oznaczałby coś między czasem, tj. coś co znajduje się pomiędzy czasem lub czasami. Jeśli ma to być między czasami, to można by to rozumieć jako coś co istnieje pomiędzy jednym a drugim czasem. A jeśli chodzi o liczbę pojedynczą to niewątpliwie można zastanawiać się nad warstwowością czasu. Można by tę kwestię porozważać jeszcze, ale to już chyba zadanie dla filozofujących poetów.
ja nie twierdzę, że nie ma międzyczasu. Sama używam tego słowa dość często, tylko uważam, że w tym tekście jest zbędnym dopowiedzeniem.
oczywiście, a niech sobie będzie..., wzbogaca język, ale np. rok czasu...tego już bym nie zniosła
rok czasu to pleonazm. Rok sam w sobie jest czasem... więc ja również bym ganiła za takie coś
mała i na rogu poszła ajci, ajci- zostawiłam propozycję Ala

pola lawendy zakwitają może lepiej "kwitną", hm? i pędzle wywalić czym prędzej:)

to chyba za mądre dla małego misia. "Myślenie nie jest łatwe, ale można się do niego przyzwyczaić"- to z Puchatka a na poważnie to powiało chłodem. Naprawdę wielu osobom ten wiersz bardzo się spodobał, ale najgorzej, że mnie też. Obawiam się, że nie zrobię z niego lepszego wiersza bo to nie będzie już ten wiersz. Ogonek jest najłatwiej poprawić więc już go nie ma! Dzięki
Oj bez przesady:) W dużym uproszczeniu: chodzi o to, że nie da się zbudować tekstu na prawie samych wyliczeniach. One muszą do czegoś prowadzić, albo same muszą być na tyle silne, żeby mogły świadczyć o przekazie tekstu. Poza tym jestem w stanie zrobić ukłon w stronę tego wiersza i puścić go do mirażu...powiedzmy, że na zachętę, bo to Twój zdecydowanie najlepszy tekst, jak do tej pory czytałem. Musisz jednak wiedzieć, że wciąż możesz lepiej:)

ale spójrzmy na to z innej strony.. ja też jestem skłonna go do Mirażu przepuścić, ale coś za coś.

*niepotrzebne użycie nasze w drugim wersie, w pierwszym masz jesteśmy, więc już w domyśle jest to, że te wspomnienia są nasze
*
wychylając wytrawne aż do dna
aż jest tu naprawdę zbędnym dopowiedzeniem i wzmocnieniem
*między i międzyczas - razi mnie to powtórzone między; a i jeszcze brakuje ogonka w jednym z nich.

reszty już nie będę się czepiać, ale alouette to są drobinki, popraw je a na pewno znajdzie się w Mirażu.
poprawiłam???
No dobrze, wysyłam do Mirażu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl


  •  

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

       
     
      widokówka
    Union Chocolate.