|
Czy wiersz musi się sam bronić ?
Union Chocolate. |
Ten temat jest autorstwa Tomka, ja go tylko utworzyłem
Jak to właściwie jest, czy poezja musi się sama bronić, a autor nie powinien nic w obronie swojego tekstu robić ?
To pytanie kieruję do Wszystkich i zapraszam do rozmowy
Dla nie wtajemniczonych- poprzedzenie tematu: http://www.fatamorgana.ne...php?p=9146#9146 Zatem dyskusja?
Zatem, czyniąc pewien krótki wywód teoretyczny, odpowiem następująco:
Myślę, a nawet jestem przekonany, że wiersz winien bronić się sam. Żeby jednak wiersz bronił się sam, musi być wierszem. Wierszem, jak ogólnie wiadomo, nie jest każdy tekst podzielony na wersy. Aby nazwać utwór tym mianem, sam musi sobie na to zasłużyć.
Pytanie "czy wiersz broni się sam" otwiera przed nami kilka perspektyw teoretycznych. Pierwszym i absolutnie fundamentalnym problemem jest płaszczyzna na jakiej funkcjonuje utwór. Jeśli rozmówca, parafrazując, Tomku, Twoje słowa musi sam naprowadzać na odpowiedni tor czytelnika, znaczy to tylko tyle, że w odbiorze poezji nie ma miejsca na interpretację odbiorcy. Tekst zostaje napisany i albo trafia do szuflady, albo idzie w świat. Różnie z tym bywa. Czasem doskonałe teksty z różnych względów nie są przeznaczone do wydania (choćby "Roksolanki" Zimorowica) a czasem zupełnie odwrotnie- tragiczne wręcz utwory trafiają do poetyckiego krwioobiegu ( tu za przykład podam poezję lingwistyczną Hieronima Morsztyna lub ostatni tom Perłowskiej). Niemniej, poeta rzadko pisze do lamusa. To kwestia czasu, aby zacząć rozważać upublicznienie swoich trudów. Jeśli wiersz zostaje przez jego autora zamknięty, to naturalnie jest oddany w ręce czytelnika- czy będzie to kolega, koleżanka, wujek, czy milionowa widownia- autor zostawił w tekście piętno siebie, naznaczył utwór i tu jego rola się kończy. W tym samym momencie zaczyna się jednak rola odbiorcy. TEKST FUNKCJONUJE NA PŁASZCZYŹNIE TEKST - ODBIORCA- NIGDY INACZEJ!!! Jest to prawda właściwie niepodważalna, bowiem poezja nabiera swojej wartości dopiero wówczas, gdy czemuś służy...nieważne, czy doznaniu estetycznemu, czy swoistemu katharsis, pobudzeniu intelektualnego podniebienia czytelnika- musi mieć moc.(nawet dewizą Przybyszewskiego nie da nadszarpnąć się tej tezy). Na tym polega "samoobrona" tekstu tak poetyckiego jak i prozatorskiego. Gdyby w całą tę sytuację wtrącił się autor, zupełnie zaburzyłby odbiór tekstu, narzuciłby czytelnikowi swój tok myślenia,a czy o to chodzi? Jakie byłyby losy "Struny światła" Herberta, gdyby przyjęto to, co Herbert rzekomo miał na myśli wg Krynickiego? Co byłoby z "Dwunastoma stacjami" Różyckiego, gdyby przyjęto jego tezę o "odtadeuszeniu" tekstu? To dość ważne pytania, ponieważ są zasadnicze w odczytaniu utworów. Wolałbyś, Tomku, mieć satysfakcję z odczytania tekstu samodzielnie, czy ze skorzystania ze ściągi? skąd wiadomo, że autor, tworząc, nie był pod wpływem kokainy, nie miał przy głowie pistoletu, nie myślał o możliwości uprawy batatów w Tadżykistanie czy czymkolwiek innym? Dlatego właśnie autor może tylko przeszkodzić...
Dziś powiem, że z paroma rzeczami się zgodzę z Tobą Jacku, ale kilka mnie jednak mocno frapuje, jednak o tym już jutro bo dziś ledwo kontaktuję (czyt --> jeden z wymiarów mi zanika )
autor zostawił w tekście piętno siebie, naznaczył utwór i tu jego rola się kończy Wiesz dlaczego Jacku zacytowałem akurat ten fragment ? Ponieważ to jest archaizm. W przeszłości nie było takich możliwości jak są teraz, wcześniej bardzo trudno było o kontakt z autorem wiersza, tekstu, dzieła. Jeśli rola autora kończy się na stworzeniu 'dzieła' to w takim razie fora dyskusyjne, literackie takie jak np. Fatamorgana, nie mają prawa bytu. Teraz kiedy internet jest na porządku dziennym, taka możliwość jest i powinna być wykorzystywana, kiedy pojawiają się wątpliwości w zrozumieniu fragmentu tekstu, bądź jego całości. Jeżeli pojawia się wiersz który jest uniwersalny, czyli każdy z odbiorców inaczej go odbiera, to dobrze, bardzo dobrze, ale co jeśli autor jest przekonany, że napisał coś wartościowego, ale odbiorca źle zinterpretował jedno słowo, czy zdanie, przez co wynika że całość jest żałosna ? Czy wtedy autor nie powinien zareagować i naprowadzić na właściwszy tor ? Nie mówię tu o tłumaczeniu całego tekstu, czy narzucaniu własnego toku myślenia (bo przecież nie o to chodzi) ale o rozjaśnieniu widocznej przez odbiorcę 'plamy na białym'.
Co o tym sądzisz, sądzicie
Wolałbyś, Tomku, mieć satysfakcję z odczytania tekstu samodzielnie, czy ze skorzystania ze ściągi? Ja wybrałem jeszcze inny fragment. Zresztą pewnie, na każdy Twój argument Jacku potrafiłbym znaleźć kontrę, na którą i tak będziesz przygotowany. Tak samo jak ja na Twoje. To jest najciekawsze w polemice. Jednak ja uważam, podobnie jak i Mariusz, że prawda jest gdzieś po środku, bo wracając do tekstu zacytowanego na początku mojego postu, to z pewnością większą satysfakcję mam odczytując samemu przekaz. Co jednak jeśli nie potrafię go odczytać z przyczyn moich niedoskonałości interpretacyjnych lub braku spostrzegawczości? Czy to musi już dyskredytować utwór w moich oczach- jakże niedoskonałych, ale jednak pełnych chęci ujrzenia światła, nawet jeśli ma być to światło z czyjejś latarki? A może powinno dyskredytować mnie jako odbiorcę, ale dlaczego skoro jestem otwarty na poznanie? Ktoś ma na coś pomysł→ja tego nie zauważam→wytłumaczenie autora→kupuję, albo nie, ale w efekcie zyskuję nowe doświadczenia.
Zgadzam się z Tomkiem i Mariuszem. Nieraz zdarzyło się tak, że wyjaśnienia na temat ich wierszy zmieniły moje pojmowanie sprawy. Wtedy też, to co mnie drażniło, lub było nieczytelne, stało się oczywiste i niezbędne w danym utworze. Ostatnio np. przy winie u Tomka, a przy ławkowcu u Mariusza. Niejednokrotnie zadziałało to i w drugą stronę. Wiem, że Jackowi chodzi o wiersze uniwersalne. Takie, w których nie trzeba nic wyjaśniać, a ich interpretacja jest dowolna. Ale czy autor zawsze chce, by odbiorca miał pełne pole do popisu? Myślę, że nie. Często piszemy o sprawach dla nas tak ważnych, iż oczekujemy od czytelnika zrozumienia i zagłębienia w dany temat, a nie chcemy, by myślał sobie cokolwiek. To tyle z mojej strony.
Obiecuję, ze odpowiem Wam na wszystkie pytania. Dajcie mi tylko zdać ostatni egzamin:)
O ja, ale ostrzał Jacek sorry , ale nie odbieraj tego przypadkiem jak atak na Twoją osobę i Twoje myślenie. Pełna kultura, pełny szacunek do rozmówcy i półpełny luz (pełnego nie mogę użyć z wiadomych względów)
No, no, nie odbieraj jak atak. Aż tyle tych egzaminów? Długo jeszcze mamy czekać? Zdawaj i wracaj!
Ależ żaden atak- już odpowiadam (ZDAŁEM !!!!!!!!:D )
Mariuszu:
Jacku, powiem krótko, przekonałeś mnie. Mało tego, coś mi uzmysłowiłeś i przypomniałeś. Na początku miesiąca rozmawiałam z moim kolegą na temat wierszy. Spytałam go czy wie dlaczego lubię pisać wierszem. Nie wiedział, więc mu odpowiedziałam, że właśnie w wierszach mogę napisać o wszystkim. Zapytana o ich głębszy sens zawsze mogę skłamać, lub minąć się z faktyczną prawdą. Pozostawiając tajemnicę w nich zawartą jednocześnie zaspokajam potrzebę wylewności. Na Fatamorganie wiele się od Was nauczyłam. Wiem, że dobry wiersz to właśnie taki niedopowiedziany, to taki w którym odbiorca znajduje coś dla siebie, nawet jeśli interpretuje go na swój sposób, nie zawsze zgodny z myślą twórcy. Ale myślę, że jeśli autor ma potrzebę wyjaśnienia o co mu chodziło, to ma do tego prawo i nie powinno się go za to potępiać. Nie uważam, by utwór tracił wtedy na wartości. Dla niektórych może zyskać, a tym którym już wcześniej się podobał, dla tych co znaleźli w nim interpretację własną, i tak zostanie takim jakim go odczytali.
Dziękuję za kolejną lekcję. Pozdrowionka.
Cieszę się, Joasiu:) Czekam jednak na inne wypowiedzi. Panowie tak dzielnie walczyli, więc liczę na odpowiedź:)
Ja protestuję! Wywiązała się dyskusja, a główni dyskutanci Bóg jeden wie, co robią;]
Jacku obiecuję podjąć jeszcze temat jak tylko wrócę z urlopu
No ja myślę;] Tylko, że wtedy to ja wyjeżdżam:D
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfisis2.htw.pl
|
|