|
cicho
Union Chocolate. |
w rozpalonym niebie tęsknota zamarza w zakładkach chmur wczorajsze drżenia traw dziś bezcieleśnie pragną skrzydeł świerszcza potu i zamyślenia wzlatującego jak nietoperze w somnambuliczny księżyc
do jutra wykarczuję lęk przed pustym brzuchem pełni niekobiecą twardością zaschłej soli rozczarowaniem kalendarza będę bić pokłony pogańskim bogom płodności głuchym jak Ty którego jestem pokłosiem pachnącym chlebem żniwem
codziennie wstaję chłodniejsza o kolejny bezsen wychylam z kokonu i przepoczwarzam dojrzalej rosnąc w oczach rozpływam w szorstkich dłoniach pod Twoją obronę uciekam przed szronem który zapisuje na wieczność historyjkę z życia
którą przeczytasz jak życie zrobione z historyjek
Beatko, tym razem uraczyłaś nas trudnym wierszem. Trudnym, gdyż skłaniającym do poważnych refleksji. Jeśli komuś kiedykolwiek zdarzyło się pomyśleć, iż życie może być proste, to po lekturze tego utworu na pewno w to zwątpi. Nic nie jest proste. Nawet usłyszana gdzieś pozornie błaha historyjka nosi w sobie pokłady lęku, tęsknot i pragnień, które niestety mogą nigdy nie zostać zaspokojone. A czas płynie nie ubłagalnie.
Moja wiedza o życiu jest mocno ograniczona. Nigdy nie poznam wszystkiego, z tym się godzę i nawet nie chciałabym. Są jednak sprawy tak, wydawałoby się - naturalne, a zupełnie zamknięte, do "oglądania przez szybę". Wiem, nie jestem odosobniona, pytać dlaczego też już nie mam po co bo odpowiedzi nie będzie. Godzić się, to dla mnie największa porażka bo to oznacza, że z góry byłam na nią skazana. Dla osób postronnych to historyjka, jakich wiele...
Dziękuję Joasiu za komentarz
wreszcie trochę 'starej' Beaty wreszcie wersy które nie tylko 'przekazują', ale i czyta się je z przyjemnością choć wcale nie o przyjemnych sprawach mówią...
dla mnie ten wiersz to taka kwintesencja 'kobiety emocjonalnej idealistki' która wpada w związek - wczoraj drżenia traw, dziś tęsknoty, pot i zamyślenie a na horyzoncie obawy... "ideały" powoli giną pod naporem codzienności... historyjka jakich wiele a zarazem jakże poruszająca i życiowa...
Ata, dla mnie kwintesencja jest tutaj
Ktoś nazwał ten tekst lamentozą. To pewnie adekwatne określenie, choć płaczu już nie ma, jest tylko zaschła sól rozczarowania. Powiedzcie mi proszę tak szczerze i po prostu - czy ten tekst jest bardzo przegadany? Ja tego nie czuję bo w tej formie, w której jest zapisany, dla mnie jest "dopasowany do podmiotu".
Ata, ja na temat przegadania wypowiadam się nieobiektywnie, bo sama kocham słowa. Jest ich tu sporo, ale to moim zdaniem odpowiada wylewaniu żalu, obfitości łez. "Lamentozę' przyjęłabym jako komplement.
Dla mnie nie jest przegadany, choć i ja lubię słowa. Wydaj mi się, że wszystko jest na swoim miejscu- nic ująć.
wiersz czytam i czytam i dobrze mi z nim...zaszedł we mnie głęboko...wszystkie słowa zdają się być potrzebne tylko: w rozpalonym niebie tęsknota zamarza w zakładkach chmur jakeś takie za sztuczne w tej szczerej modlitwie-skardze.
To bardzo dobry wiersz
do jutra wykarczuję lęk przed pustym brzuchem pełni niekobiecą twardością zaschłej soli rozczarowaniem kalendarza
codziennie wstaję chłodniejsza o kolejny bezsen wychylam z kokonu i przepoczwarzam dojrzalej rosnąc w oczach rozpływam w szorstkich dłoniach pod Twoją obronę uciekam Za te dwa fragmenty składam pokłony, chylę czoła i robię wszystko, czym jeszcze można by oddać swój szacunek. Słów nie mam, żeby opisać jak bardzo trafiają Twoje słowa. Wiersz przemyślany i genialny, widać przez niego jak wielkim talentem i dojrzałością obdarzono autorkę. Naprawdę, jestem rozłożona na łopatki, uwielbiam takie wiersze. ;) Pozdrawiam.
Dziękuję Wam za chwilę poświęconą temu tekstowi. Nie dziękuję jedynie dlatego, że tak wypada, ale za to, że czuję szczerość przeżycia. Wybaczcie, że tak bardzo prosiłam o odpowiedź, czy ten wiersz w ogóle trzyma jakiś poziom i zbliża się do poezji. `Zjechano` go na innym forum, że straciłam w jednej chwili wiarę, że powinnam w ogóle publikować w necie to, co czasem `wychodzi ze mnie` w słowach zapisanych w wierszu.
Niby przegadany, ale tak umiejętnie, że nie można z tego czynić zarzutu. Uważam, że wiersz jest bardzo, bardzo dojrzały i chętnie do niego będę wracać.
A odczucia, o których piszesz w komentarzu, bardzo znajome.
Ten fragment:
codziennie wstaję chłodniejsza o kolejny bezsen wychylam z kokonu i przepoczwarzam dojrzalej rosnąc w oczach rozpływam w szorstkich dłoniach pod Twoją obronę uciekam przed szronem który zapisuje na wieczność historyjkę z życia
wyjątkowy
Ukłon Eloise. Z szurnięciem... już bez gadania
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfisis2.htw.pl
|
|