ďťż

Rozmowa zaczęła się w shoutboxie i czuję, że może przynieść ciekawe wnioski, zatem porozmawiajmy o wiosennej tradycji (tradycjach), które jeszcze są kontynuowane i o tych, o których już zapomnieliśmy.
Na początek "topienie Marzanny"

Pamiętam, jak chodziło się całymi klasami pod opieką nauczycieli. Każda klasa robiła swoją Marzannę na pierwszy dzień wiosny i szło się gromadnie nad rzeczkę w wiadomym celu, czyli podpalić i wrzucić do wody. Do klasy 6 to było przeżycie, później czyli w 7-8 klasie ta tradycja na tyle dla mnie spowszedniała, że wolałem wagary niż pochody z Marzannami.
Teraz po latach, to ja w tej tradycji nie widzę nic, co by miało edukować młodych ludzi. Kukły Marzanny były robione z przeróżnych dostępnych materiałów (drewno, słoma, sznurki, linki, szmaty, farby, naszyjniki, kleje itp.). To wszystko było podpalane i wrzucane do wody.
Patrzę na to teraz z boku i nasuwa mi się jeden wniosek: nauczono mnie i wielu innych, jak podpalać, topić i niszczyć środowisko dla tradycji.

Ciekaw jestem, jak Wy pamiętacie tradycje wiosenne i co o nich sądzicie.


Byłam na czymś takim raz z moją drużyną harcerską. Później wybrałam wolność.
Topienie Marzanny pamiętam bardziej z przedszkola. Coś mi świta, że raz ją najpierw spaliliśmy. Lecz chyba opiekunkom wydało się to zbyt niebezpieczne, bo potem było tylko topienie. W podstawówce podtrzymywaniem tej tradycji zajmowały się najmłodsze klasy. Reszta wolała iść na wagary.
Niektóre tradycje wydają się dziwne. Z pokolenia na pokolenie zanika ich pierwotny zamysł, przestają być rozumiane i stają się niepotrzebne. Podejście do wielu spraw jest inne. Ludzie już nie są tacy przesądni i nie wierzą w zabobony.
Mnie w tym wypadku akurat wszystko jedno, niech się dzieci pobawią. Byle im się krzywda nie stała i byle przyrody nie niszczono. Choć po tak męczącej zimie przyznaję, że sama bym tą Marzannę utopiła, żeby już dała spokój i ustąpiła.
Topienie Marzanny, to starosłowiański zwyczaj silnie zakorzeniony w różnych regionach Polski, a także Europy. Marzanna – słowiańska bogini, inaczej zwana Moreną, śmiercią, śmierciuchą, śmiertką… Była symbolem zimy i śmierci, chorób, różnorakiego zła. Niektórzy badacze uważali ją za demona. Musiała zginąć, aby mogła nadejść wiosna. Podobno miała zapewnić w nowym roku urodzaj. W dawnych czasach obrzęd niszczenia kukły odbywał się w czwartą niedzielę Wielkiego Postu.

Tradycja przetrwała, choć znacznie zmieniła swoją formę. Przez wiele lat topienie, czy palenie Marzanny było normą w niemal każdej, polskiej szkole. Nikt się nie zastanawiał wtedy nad wątpliwą wartością edukacyjną takich działań, a nawet jeśli już, to i tak tradycyjna forma dominowała. Wszyscy dobrze się bawili i z nadzieją czekali na wiosnę. I wreszcie zmiany nadeszły zmiany - zwyciężyła troska o środowisko naturalne, przegrał zabobon. Zresztą nie tylko o edukację ekologiczną tu idzie…

Mariuszu, przywołałeś wspomnienia… Pamiętam, jak postanowiliśmy powitać wiosnę poza szkołą. Było to drugiej licealnej. Niestety, tylko kilkoro zdobyło się na odwagę. Był słoneczny, piękny i w sumie nudny dzień. Spędziliśmy go na miejskim stadionie rozmyślając, co będzie jak wrócimy jutro do szkoły. No i było – praca wokół budynku szkolnego i inne... Ja z koleżanką dźwigałam trociny na strych. Po latach wspominam ten czas z uśmiechem, ale wtedy nastroje mieliśmy zupełnie inne. Już nigdy potem na wagarach nie byłam… bo wypady studenckie, to chyba nie liczą się?

Przykre jest tylko to, że w pierwszym dniu wiosny tyle młodzieży wałęsa się po ulicach. A wystarczyłoby trochę więcej inicjatywy ze strony dorosłych.



Byłam na czymś takim raz z moją drużyną harcerską. Później wybrałam wolność. No toś się rozgadała na całego. Wstęp widzę, ale wcięło Tobie rozwinięcie i zakończenie


No toś się rozgadała na całego. Wstęp widzę, ale wcięło Tobie rozwinięcie i zakończenie
Joanna Markowska napisał/a:


bo ja jestem wylewna inaczej :P
Wczoraj przez przypadek znalazłem mój wiersz(yk) napisany dobre 3 lata temu. Idealnie pasuje do tematu

Tradycje wiosenne

w ofierze całopalnej
daliśmy marzannę
popłynęła nurtem spokojnie
zaśmiecając resztkami dno

jeszcze tylko
podpalimy zeszłoroczne trawy
niech się zacznie wyścig o życie
żuki świerszcze i ślimaki
już czekają

tradycji stanie się zadość

15.04.2007
idealnie pasuje, brawo!
No i mamy wiosnę. Z każdym dniem widać jej coraz więcej. Ciepło i ładna pogoda aż mobilizuje do robienia porządków, nie tylko domowych.
Żadnej Marzanny nie widziałam. Ani tej utopionej, ani spalonej, ani żadnej która by uciekła sądnego dnia. W Chorzowie nie ma rzeki, jest staw w parku, ale tam nie byłam. W Katowicach topiliśmy tę pannę w Rawie.
A jak tam u Was?
U mnie przywitanie każdej wiosny zaczyna się tradycyjnie myciem okien w domu Nie ominęło mnie to również i w tym roku pomimo kontuzji ręki. Małżonka stwierdziła, że tradycji musi stać się zadość i wczoraj zaliczyłem 60 m.kw. szkła. Jedynym przyjacielem, który nie zostawił mnie samego przy tej brudnej robocie był znany pewnie wszystkim Ludwik Z tradycji wiosennych czeka mnie z pewnością w przyszłym tygodniu ogarnięcie ogródka po zimie oraz przedświąteczne mycie samochodów Tradycjom wiosennem mówię głośno NIE
W moim domu obowiązki są również podzielone. W zeszłą sobotę mąż umył okna, a ja jak wróciłam z pracy to powiesiłam firany. Współpraca idzie pełną parą. Dzięki temu każde z nas ma czas na przyjemności.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl


  •  

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

       
     
      Wiosenne tradycje
    Union Chocolate.