ďťż

Otwarcie przyznaję, że zamieszczam tu to opowiadanie tylko dlatego, że nie mam co z nim zrobić — chciałabym je udostępnić szerszej widowni, a z drugiej strony wiem, że się do publikacji nie nadaje. Cóż, mam nadzieję, że nikt się nie pogniewa, jeśli tu zaistnieje.
Napisałam: alternatywna alternatywa, bo nie wiem, jak to inaczej określić. Sama alternatywność to jakby za mało.

Oczywiście

— Wtorek, był wtorek — mruczy ze zmarszczonym czołem zgarbiona kobieta o prezencji żebraczki, stojąc obok niego.
— Słucham? — pyta uprzejmie Harry. Kolejka powoli posuwa się naprzód, jedna lub dwie z osób stojących w niej podaje kobiecie drobne pieniądze, które ta skwapliwie przyjmuje i chowa do kieszeni dziwnie skrojonego fartucha, układając usta w słowa podziękowania, ale nie poświęcając darczyńcom więcej uwagi.
— To był wtorek — odpowiada kobieta, jakby to było oczywiste. A zaraz jej czoło rozpogadza się. Podnosi oczy prosto na niego, kiedy dodaje: — To zawsze jest wtorek.
— Tak, oczywiście. — Potter kupuje w kiosku gazetę, a resztę oddaje żebraczce. Potem odchodzi.

— Więc co to za dziewczyna? — pyta Thomas, wskakując na miejsce obok niego na murku. W ręku trzyma puszkę coli.
— Nie wiem, spotkałem ją przypadkiem. I tak jakoś. — Harry wywraca oczami, widząc porozumiewawczy uśmiech przyjaciela. — Daj spokój, to tylko dziewczyna — kłamie, przypominając sobie to dziwne uczucie, które mu towarzyszyło, kiedy na nią wpadł. Dziwne, ale miłe. — Zresztą zaraz się przekonasz. Już tu idzie.
Spoglądają w tym samym kierunku. Faktycznie, w ich stronę stopniowo przybliża się kobieca sylwetka, jasne włosy lśnią w słońcu. Harry czuje uścisk w żołądku. Mógłby przysiąc, że były rude.

Nie wie, jaki jest dzień tygodnia, gdy rankiem, schodząc do kuchni i zastając Anne przy blacie, pochłoniętą przygotowywaniem śniadania, znów ma nieodparte wrażenie, że jej włosy powinny być rude. Przez chwilę przygląda jej się w milczeniu, próbując dociec, skąd to przekonanie, dlaczego myśląc o niej, ciągle przychodzą mu na myśl rude włosy. Kobieta ogląda się przez ramię.
— Tak wcześnie wstałeś? Siadaj, już kończę.
Uśmiecha się, jak wtedy. Harry potrząsa lekko głową, odganiając natrętne myśli i usadawia się przy stole, pamiętając, że to jej uśmiech kocha.
Nie wie, że znów jest wtorek.

Któregoś dnia biegnie ulicą, kiedy wpada przypadkiem na wysokiego, chudego mężczyznę. Papiery śmigają w powietrzu, a potem spadają na ziemię. Obaj schylają się, by wszystko pozbierać.
— Przepraszam — mówi niedbale.
— Nie szkodzi — odpowiada mężczyzna w tym samym tonie, a potem obaj podnoszą wzrok i patrzą na siebie. W niebieskich oczach, piegowatej twarzy i rudych włosach Harry wyraźnie czuje coś znajomego, coś czego nie potrafi zidentyfikować. Jakby kiedyś, bardzo dawno temu, poznał tego chudzielca, ale zdążył go zapomnieć. Ale nie, jego oblicze jest mu zupełnie obce.
Zawsze miałem fioła na punkcie rudych włosów, myśli Harry i uśmiecha się pod nosem, wstając. Sekundę później pędzi już dalej.

— Byłam u lekarza. To chłopiec. — Anne uśmiecha się, delikatnie dotykając swojego wyraźnie już odznaczającego się brzucha. — Jak go nazwiemy?
Przez chwilę jakieś imię plącze się Harry’emu po głowie. Wie, że to imię jest ważne, że coś dla niego znaczy, ale nie potrafi przypomnieć sobie, skąd je zna ani jak ono brzmi. W końcu wzrusza ramionami.
— Nie wiem. Może Matthew?

W środę pod automatem z kawą znów zaczepia go jakaś kobieta, ale Harry nie zapamiętał tamtej wystarczająco dobrze, by stwierdzić, czy to ta sama.
— Nie lubię niepogody — szepcze, jakby zdradzała mu jakąś wstydliwą tajemnicę. — Kiedy pada deszcz — wyjaśnia, jakby sądziła, że pojęcie niepogody nic mu nie mówi.
Harry odbiera kawę, po czym wrzuca do automatu kolejne monety, decydując się jeszcze na batonika.
— Istnieje inny świat — mówi kobieta.
Harry, nieświadomy, że już kiedyś to powiedział, powtarza:
— Tak, oczywiście.

Lublin, 27. stycznia 2008r.


I ja tego nie zauważyłam
Dopiero wchodzę na Mirriel i widzę wklejoną przez ciebie miniaturkę i dla pewności sprawdzam, czy tutaj nie było.
Żałuję, że wcześniej tego nie widziałam, bo komentować warto.

Fajna i miła alternatywa - Potter, który nie pamięta jak to było być czarodziejem, i ile w ogóle była jakaś magia. Te czyny, rzeczy, kolory i osoby, tak mu bliskie, a zarazem dalekie.


Przez chwilą jakieś imię plącze się Harry’emu po głowie. Wie, że to imię jest ważne, że coś dla niego znaczy, ale nie potrafi przypomnieć sobie, skąd je zna ani jak ono brzmi. W końcu wzrusza ramionami.
Jak dla mnie to zdanie wyjaśnia, że Harry nie do końca zapomniał o tym wszystkim, co kiedyś mu się wydarzyło.


— Istnieje inny świat — mówi kobieta.
Harry, nieświadomy, że już kiedyś to powiedział, powtarza:
— Tak, oczywiście.

Bardzo ładne dopełnienie całości.

Przepraszam, że tak krótko, ale ja nie potrafię komentować miniaturek. Tyle słów ciśnie mi się na usta, ale żadnego nie potrafię przelać na papier. Mogę powiedzieć jedynie, że miniaturka była wspaniała.
Jak dla mnie temat tej miniaturki nadawałby się do napisania czegoś dłuższego z wyjaśnieniem, dlaczego Harry nie pamięta całej magii.
Życzę wena i pisania dalszych utworków. I nie tylko

Nie mam wena na komenta, dlatego ten sam wklejam na Mirriel. O ile się nie gniewasz
Podobało mi się.
I naprawdę nie mam pojęcia jak mam to opisać.
Harry żyjący w alternatywie, mimo wszystko mający przebłyski pamięci.
Rude włosy, zapomniane imię i wtorek
A także zgarbiona kobieta.
Wspaniale jeśli chodzi o ortografię, interpunkcję i stylistykę. Nie wyłapałam żadnych błędów, a treść jest zastanawiająca.
Końcówka podobała mi się najbardziej, miejmy nadzieję, że jednak istnieje inny świat

Pozdrawiam,
Olcix
Skoro najgorszy kocioł na uczelni mam już za sobą, pora wziąć się za komentowanie.

Kiedy przeczytałam ten tekst - jeszcze zanim zaczęłam zagłębiać się w niego pod kątem dzieła Rowling - przyszło mi do głowy, jak często sama robię to, co Harry. Spotykając na ulicy ludzi takich jak ta kobieta, wciskam im drobne i lecę dalej, nawet nie przysłuchując się, co do mnie mówią. Lecę dalej, bo mi się gdzieś spieszy albo jestem zmęczona i chcę jak najszybciej być w domu. A czasem po prostu nie chce mi się słuchać obcego, którego widzę pierwszy i zapewne ostatni raz w życiu. Hmm, tylko co jeśli przegapiłam przez to taką kobietę, która mówiła mi, że "istnieje inny świat"? ;)
Dobre opowiadanie, zdecydowanie dobre. "Alternatywna alternatywa" pasuje tu jak ulał. Ciekawe, co się stało, że Harry i Ron - bo przypuszczam, że to on był mężczyzną, na którego Harry wpadł - nie pamiętają świata magii i Hogwartu. A może wcale nie zapomnieli, tylko ten świat nigdy nie istniał i Harry cierpi po prostu na coś w rodzaju zaawansowanego deja vu? A może obaj żyją w alternatywnym wszechświecie i gdzieś tam, po drugiej stronie czarnej dziury, są ci prawdziwi, Rowlingowi?
Cieszę się bardzo, że postawiłaś te pytania - czy może raczej sprawiłaś, że ja je sobie postawiłam - ale nie udzieliłaś na żadne odpowiedzi. Strasznie lubię takie teksty. To znaczy... Z jednej strony mnie nosi, bo bardzo chciałabym się dowiedzieć, a tu lipa, sam się, czytelniku, domyślaj. A z drugiej strony właśnie to mi się podoba, bo mogę sama pokombinować i wybrać odpowiedź, która najbardziej mi odpowiada.

Chylę tiary,
Vil.


Ach, ach, ach...
Oj, oj, oj...
Po prostu ślicznie. Świetny styl, oryginalne...
A przede wszystkim niewymuszone i naturalne.
Dobrze się czyta, a sama treść zachwyca.
Jak już widać bardzo mi się spodobało. Harry, który nigdy nie był czarodziejem. Inny Harry. Taki, jakim mógłby być. Strasznie lubię takie: A co by było gdyby?
Hm, miniaturka bardzo delikatna i urocza. Ostatnio widziałam ją gdzieś... nie wiem czy nie tu, czy gdzieś indziej, ale nie chciało mi się czytać. Ten mój wrodzony Leń, jak ja go ubóstwiam.
Śmiem twierdzić, że to po wojnie, tak? I że Harry częściowo stracił pamięć? Nie pamiętał Rona, ani nie wiedział, co oznaczają rude włosy.
Bez błędów, stylistyka bardzo ładna. Wszystko do siebie pasuje i razem współgra. Temat bardzo oryginalny.
Podoba mi się

Pozdrawiam,
Sneaky
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl


  •  

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

       
     
      [M] Oczywiście.
    Union Chocolate.