ďťż

coraz mocniej się palę szukam formy swoich śladów
bezdroża zasiewam w księgach wyjścia i wejścia -
policzone długimi palcami poranki zmartwychwstają
jak potłuczone w nietrzeźwej walce szklanki

ty z ukrycia wychodzisz tylko w chwilach gniewnego obłędu
szybki zapłakany uścisk na dobranoc i znów
nie ma cię jednak kiedy umieram raz za razem po cichu
przełykając nieustępliwie twoją nieobecność

przyjdź kiedyś do ogrodu moich win
wstrzymaj chwiejność tęsknot
jednym tylko słowem - jestem

jestem


Bez szału, ale poprawnie- tyle mam do powiedzenia. Tak.

Podoba się bo... pod warstwą tych spokojnych i skonstruowanych "bez szału" metafor czuję ludzką i taką na wskroś kobiecą tęsknotę potwierdzenia bycia potrzebnym do życia... poszukiwania znaków nieprzypadkowości istnienia. Boga i mężczyzny albo mężczyzny-boga? W każdym razie bliskości, która daje poczucie, że mimo kruchości, niedoskonałości, grzeszności jestem niezbędnie potrzebna i akceptowana.
ja się czepię tylko ogrodu win - słabiutka metafora, która spłyca przekaz. poza tym podoba mi się ujęcie tęsknoty w przełykaniu nieobecności- tu biję brawo.

Mod Info:
[
tak]



tak tęsknota... pani okrutna...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl


  •  

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

       
     
      księgi tęsknot
    Union Chocolate.