|
Chiński teatr cieni
Union Chocolate. |
W czasie Przemienienia mój dziewięcioletni syn wymyśla sztuczkę z wypłowiałą złotówką
chociaż nie lubisz cudów chcesz by się udało tak jak Tobie pomiędzy Czwartkiem a Niedzielą
przygryzasz usta z emocji
patrzycie sobie w oczy zakochani oszuści
Długo drapałam się po głowie niemal dochodząc niemal Holmesowskim sposobem dedukcji, kto kogo oszukuje w tym wierszu W końcu chwyciłam nitkę i po kłębku doszłam do tego, że dwoma zakochanymi oszustami muszą być ojciec i syn. Ojciec w cuda nie wierzy, ale kiedy między Czwartkiem (Wielkim) i równie Wielką Niedzielą Pan Zmartwychwstał po śmierci, tak zmartwychwstają - mocno metaforycznie - ludzie po wypłacie lub ci, do których Fortuna nagle się uśmiechnęła i nieoczekiwanie zrobili dobry interes. Świetny jest pierwszy fragment z podniesieniem wypłowiałej złotówki - dziecięca naiwność i wiara nie podszyta żadną chciwością - ot, dziecko wie już wieku 9 lat, że w Podniesieniu dokonuje się mistyczna przemiana chleba w Ciało Zbawiciela. To cudowne Przemienienie w świecie dziecka przeniesione jest niczym "cień" na pieniążek... daj Panie Boże tatusiowi i mamie dużo pieniążków, Ty przecież wszystko możesz...
Świetny wiersz, krótki, ale jakże obrazowy. I wymagający dedukcji, którą tak uwielbiam
Ja też lubię wiersze, nad którymi trzeba dłużej pomyśleć, a czasem posiłkować się dodatkowymi informacjami. Ata chwyciła za nitkę, więc z łatwością dotarła do „aktorów”, a ja zaczynam od tytułu i wszystko się fajnie układa. Wyczytałam na jednej ze stron, że w chińskim teatrze cieni wielką uwagę zwraca się na poziom występu, a kukły wyglądają, jak żywe. Nic dziwi więc sztuczka syna z „wypłowiałą złotówką”; w końcu najważniejsze, żeby nikt nie odkrył prawdy.
Wiersz interesujący, jednak brakuje mi jeszcze kilku wersów po pierwszej strofce – ot, takie moje osobiste skrzywienie
Beatricze, dzięki za dedukcję. Można i w tę stronę, choć niedokładnie o to mi chodziło. Zakochani oszuści - to mój dziewięcioletni wówczas (bo wiersz bardzo stary) synek i Chrystus. Dwoje ludzi sięgających po boskie atrybuty; każdy z nich poszukuje cudu na własna skalę. Każdy z nich przymierza się do zagrania roli w teatrze (czy życie nie jest teatrem?) Obaj mają w sobie pierwiastek boski (jak każdy z nas) - łączy ich miłość i pragnienie przemiany. Sa gotowi próbować, poddani mocy Demiurga. To On pociąga za sznurki, oni są tylko cieniami. Tyle, że Chrystus rzuca bardzo wielki cień. Zresztą trudno mi wytłumaczyć ten wiersz. Wiele jest pomiędzy wersami. Miłość łączy mi się ze słabością - również wobec sztuczek, prób zaczarowania rzeczywistości. Jest piękny polski film, ktory o tym mówi. Dlatego wyciągnęłam ten wiersz z dna szuflady. Myślę, że powinnam zmienić Podniesienie na Przemienienie.
Dzięki raz jeszcze.
Oj, przez chwilę pomyślałam o Chrystusie, ale po prostu się przestraszyłam Może właśnie z powodu "wielkiego cienia", który ta postać rzuca. Chociaż w ludziach siedzi aktor, ale bardziej kuglarz (w jednych znakomity, inni - w ogóle nie powinni nawet próbować grać), to aktorstwo ludzkie i Chrystusowe...hmmm... bo ja wiem, czy da się w ogóle mierzyć? Oczywiście to sprawa wewnętrznych przekonań, ale akurat ja Chrystusa mniej widzę jako aktora, a bardziej jako charyzmatycznego Człowieka, który frapuje do dziś ludzi pewną umiejętnością, od której najczęściej uciekamy. Chodzi mi o ludzką szczerość, prostotę w przyjmowaniu i znoszeniu własnego losu. Cudotwórstwo to nie jest, choć i dla niektórych może być oznaką wyższości i bóstwa, dla niektórych zwyczajnej gry (patrzcie, jaki szlachetny!). Uzdrawianie chorych, wskrzeszanie zmarłych i samodzielne zmartwychwstanie - to nie na rozum człowieka, szczególnie takiego, który zajmuje się głównie kombinowaniem, jak podstawić nogę bliźniemu swemu. Może dlatego Osso wolałam zobaczyć w tym drugim bohaterze ojca rodziny, kogoś bliższego codziennym problemom, z którymi Chrystus po stoicku rozprawił się mówiąc np. "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego. Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: Któż więc może się zbawić? Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe" (Mt 19, 24n por. Mk 10, 24n, Łk 18, 24n).
Tak sobie tylko rozmyślam...
po tej Waszej pogawędce nie będę udawał mądrego... mogę co najwyżej dodać dodać, że wyjątkowo ascetycznie jak na Ciebie... ale lubię to Twoje bazgrolenie i oczekuję na ten 'strój kobiecy'
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfisis2.htw.pl
|
|