ďťż

dzień po dniu
odbiera plaży słońce
podchodzi blisko
napełnić objęcia

krwawi śpiew syreny
błądzi w woalach mgieł
wezbrany oddech rozbryzguje
na burcie frachtowca

posiwiałe strażniczki krzykiem
splatają zielone czółno
aby bezpiecznie przewieźć świt
skrzydłem po fali



dzień po dniu
odbiera plaży słońce
podchodzi blisko
aby napełnić objęcia

krwawi śpiew syreny
błądzi w woalach mgieł
wezbrany pęd rozbryzguje
na burcie frachtowca

posiwiałe strażniczki krzykiem
splatają zielone czółno
aby bezpiecznie przewieść świt
skrzydłem po fali


Janku, czuję, że wypadałby podumać i coś zmienić, żeby dwukrotne "aby" nie uwierało podczas czytania jak pokruszona, ostra muszelka ;)
Nie czyta się też dobrze wersu "wezbrany pęd rozbryzguje"- czy na pewno chodzi o pęd, czy raczej o grzywę fali, o wał wodny, oddech morza? Ten "pęd" skojarzył mi się z definicją z fizyki
I na koniec - zdaje się, że dobrze by było poprawić końcówkę"przewiózł - przewieźć"
obrazek iście spokojny
a aby jakoś mi nie wpadłow oko więc może niech zostanie
Beatko, Mirku - dziękuję pięknie za czytanie i za pomoc. Nieco sie zmieniłem. J a n e k.:)


Mmmmm... aż zapachniało wieczorną bryzą wprost od morza.
W takie upalne dni mogę Ci tylko zazdrościć, że masz morze tak blisko...
Janku, i ja zazdroszczę Ci bliskości morza. Od lat za tą głębią tęskniłam, aż trudno było mi się z nim rozstać. Strasznie mnie ciągnie do fal.
Pisz o morzu, uwielbiam o nim czytać. Piękny wiersz. Dziękuję, pewnie nie raz do niego powrócę.
Beatko, Joasiu, pięknie dziękuję za refleksje.
Pozdrawiam. J a n e k.:)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl


  •  

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

       
     
      morze
    Union Chocolate.